piątek, 9 października 2015

KIEDYŚ TA ... SZKOŁA MNIE WYKOŃCZY

Nie chcę Was zanudzać co w szkole i jak tam mój uczeń, bo dziś ... mało się nie popłakałam w pokoju nauczycielskim - przykro mi, że to piszę, bo to w końcu czyjeś dziecko, ale dla mnie to zwykły niewychowany gówniarz, który wcześniej, czy później dostanie za swoje, szkoda, że musi zabrać mi 3 lata z mojego życia. 
Kurcze, ja studiowałam pedagogikę z informatyką, a nie resocjalizację czy specjalną. Wiem, wiem teraz coraz więcej do szkół trafia "dziwnych" dzieci, które rodzice zwyczajnie nie mają czasu wychować. Ja nie podpiszę się pod hasłem, że szkoła ma wychowywać, ale chętnie podpiszę się pod stwierdzeniem, że SZKOŁA MA NAUCZAĆ I POMAGAĆ W WYCHOWANIU. Koleś ewidentnie nadaje się do szkoły integracyjnej, a nie zwykłej podstawówki, bo nie nadaje się! Przeczytajcie sobie o rozwoju zaburzeń oporowo-buntowniczych  na psychoterapia.org bo to właśnie o moim uczniu. I jak tu iść z radością do pracy, którą się kocha? 
Dziś już dobitnie, ale grzecznie i kulturalnie powiedziałam mu co myślę o jego zachowaniu, podejściu do sprawy i że będzie miał ciężko w życiu z takim zachowaniem. Uświadomiłam mu również, że to iż nie ma kolegów w klasie i w szkole jest tylko i wyłącznie jego winą, konsekwencją jego czynów i traktowania innych. Ale myślicie, że niespełna 9-latek zrozumie co do niego mówię? Ten chyba nie, ale mogę się łudzić. No dziś czułam, że chętnie pozbyłabym się go z klasy, chociaż kiedyś chciałam mu pomóc i dać szansę, ale ... teraz już nie. Nie mam siły, czasu i zdrowia dla kogoś takiego. Kogoś, kto uważa, że wszyscy to śmieci, a jemu się należy bo jest lepszy od innych. 
Koniec tematu .... na razie.
Od początku miesiąca nasz synek poszedł do przedszkola, do którego i ja kiedyś uczęszczałam i ... lubiłam to ;-)  Z nim jest trochę inaczej. Za każdym razem płacze, chociaż teraz zdecydowanie mniej i panie podkreślają, ze płacze 10 minut, a potem się uspokaja i aż do mojego przyjścia jest spoko. No fakt, do mnie zawsze potem radośnie podbiega i mówi "tośkę pakałe, tośke nie" ;-) 


Nasz synek w czasie Dnia Przedszkolaka na kolanach u pani ;-)
Więc stresy przedszkolne już trochę za mną.
Mój Be wyjechał na Śląsk na kilka dni, więc w domu też dosyć spokojnie. Chociaż mój tata, kolejny uparciuch, czasami ma takie pomysły, że ... mama to się mu natłumaczy, wkurza i najczęściej osiąga sukces. Ja tak nie umię. Kurcze przestrzegam zasady "wolność Tomku w swoim domku" i "rób ta co chce ta".


2 komentarze:

  1. Pamiętam taką matkę-jak miałam staż w szkole, który był po prostu niewychowanym łobuzem, a ona mówiła-to szkoła ma go wychować. Nic jej nie obchodziło, w sumie ciekawe co się z nim stało? Chyba się cieszę po takich sytuacjach,że nie pracuję w szkole, a dorosłymi ludźmi, też mahttps://sweetcruel.wordpress.com/ją dziwne pomysły,ale rzadziej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do normalnego dziewięciolatka powinno coś dotrzeć, do zaburzonego już niekoniecznie. Chociaż do dorosłych też często nie dociera...

    OdpowiedzUsuń