piątek, 2 stycznia 2015

Wracam do życia

Wracam do wirtualnego świata po wielu przejściach i z nowym bagażem doświadczeń. Nie będę się przedstawiać bo mnie znacie, a jak chcecie poznać to zapraszam na wcześniejszego bloga. 
Zaczynam gdzie indziej, bo chcę ZMIAN. Już za 36 dni będę miała 34 lata i chcę zacząć zmieniać swoje życie. To pierwszy krok.
Nigdy nie robiłam postanowień noworocznych, ale z Wami podzielę się TUTAJ moimi przemyśleniami z tym związanymi.
Rok który właśnie minął był ... dziwny i na pewno smutny. 
           W lipcu mama mojego Be powiedziała mu, że prawdopodobnie ma raka trzustki. Miesiąc później leżała już w szpitalu. W październiku wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną, a w listopadzie ... pochowaliśmy ją na krakowskich Rakowicach [*]
To pierwszy raz, kiedy tak jawnie okazuję niezrozumienie wobec boskich planów. To nie miało być tak. Inaczej planowałyśmy przyszłość ... Kiedyś poświęcę tej Postaci osobny post.
            W tym roku miałam też ważny egzamin (nauczyciele mają takie 3 w swojej karierze) ... porażka. Mój synek, który wypełniał mi cały wolny czas, potem sen, który nie pozwalałam mi się uczyć i na koniec Dyrektor, który chciał bym poprzedziła egzamin prezentacją mimo, że ponoć na sali nie ma do tego warunków. Nigdy tak się nie denerwowałam na żadnym egzaminie. Odpowiedziałam na wszystkie 8 pytań, ale niestety nie wyczerpująco i mój Pan Dyrektor nie skakał z radości - mało tego - przez dwa dni unikałam go w szkole. Teraz znów się kumplujemy (kiedyś uczył mnie fizyki, teraz razem uczymy innych).
              Mój mąż przestał "opiekować" się, a właściwie odwiedzać ciocię i dbać o jej rachunki i sprawunki, bo jej niewdzięczność, złośliwość, bezczelność, kultura bycia, higiena i przede wszystkim brak empatii spowodowała, że poddał się i zostawił ją na łasce ... opiekunki, którą opłacał z cioci renty, i która przychodziła do niej 2 razy na dzień. Teraz z tego co wiem już tak często nie przychodzi (bo chyba liczyła na jakiś zapis w testamencie, a ciocia pewnie swoje mieszkanie przepisze swojemu ... kotu) bo też nie jest w stanie dojść z ciocią do ładu.
              Na plus natomiast należy zapisać to, ze mój mąż przestał pracować z domu. Powoli przenosi swoje biuro znów na stare śmieci do Krakowa. Sporo z tym wiąże się wydatków, bo chce tam mieć super warunki do pracy dla siebie i dla swojego przyjaciela. Szkoda że te plany odsuną nasze plany dobudowania piętra w domu i przeniesienia się tam.
              Nasz 2,5-letni synek zabiera mi cały wolny czas i mnóstwo energii. Ten rok był męczący do granic możliwości. Zwłaszcza, że mój mąż za wiele mi nie pomagał i sama musiałam zajmować się maluszkiem w nocy i za dnia - mogłam liczyć tylko na pomoc mojej mamy. Mam nadzieje, że z każdym miesiącem maluch będzie coraz mądrzejszy i będzie umiał sam zająć się sobą.