niedziela, 8 marca 2015

I PO FERIACH ...

Maluch śpi, mąż pojechał do kolegi na PlayStation i nocowanie, więc mam spokój.
Ferie zapowiadały się inaczej, a były ... beznadziejne i cieszę się, że już się skończyły. W pierwszym tygodniu mąż pojechał na kilka dni na Śląsk więc miało być spokojnie, luźno i bez nerwów. A nerwy się skumulowały, bo Mały się rozchorował i w środę kaszlał dosłownie co minutę i dosłownie cały dzień. Byłam w szoku, a tu lekarka dziś nie przyjmie, tylko jutro. Jutro Moni (mojej kuzynki-przyjaciółki) nie ma bo idzie do pracy i nie będzie nas miał kto zawieść. Mąż zabrał samochód, mój u mechanika, brat pojechał na delegację, wszyscy znajomi w pracach do południa ... dramat! Wreszcie telefon do brata, On do mechanika "auto nadal nie ruszone, więc jedź, zabieraj go, zrób co masz zrobić i znów zawieś do mechanika". Sąsiad zawiózł mnie do mechanika, bo na nogach szła bym tam pewnie 45 minut. Następnego dnia do lekarki z kaszlącym i wymiotującym Maluchem - diagnoza - początek jednostronnego zapalenia płuc - super! 


Antybiotyk, leki i cała lista co kiedy i ile dni i co potem. Na szczęście moje dziecko (chociaż nie wygląda) zażywa i je chyba wszystko co mu podsuwam. Tylko te wymioty, biedny, nacierpiał się swoje, bo nawet w nocy budził się i wymiotował. Nasza drewniana podłoga też swoje przeżyła w czasie tej choroby. 
W piątek, późnym wieczorem wrócił mąż i po dziecku nawet nie było większego śladu po chorobie (chociaż liczba i rodzaj leków skazywały co innego). Przyjechał z Dodą. Więc chociaż teraz liczyłam, że będzie zdecydowanie lepiej.
Trochę pooglądaliśmy filmów, trochę poczytałam, trochę pogadałam z małolatami (Doda i bratanice) i jakoś zleciało. Szkoda tylko, że nikt nie pomyślał "hej, ona ma ferie, wieźmy jej syna na 2 godziny niech sobie odpocznie". Dobrze, że chociaż raz się wyrwałam z ekipą, bo zaplanowałam z mężem i dziewczynkami wypad do kina na 4D "Jupiter". Mnie osobiście film się spodobał, chociaż nie ukrywam, że efekty i obsada zrobiły swoje. 
Najlepsze jest to, że wreszcie zaczęłam wygospodarowywać czas na czytanie książek ;-) Kosztem czego? Przygotowywania się do pracy i pilnowania stron internetowych (między innymi tu) których się podjęłam.

6 komentarzy:

  1. Współczuję, zapalenie płuc ciężka sprawa, dobrze,że szybko doszedł do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Odpukać Maluch bardzo dobrze znosi choroby. I tylko jeden raz miał bardzo wysoką gorączkę (dwa lata temu).

      Usuń
  2. Zapalenie płuc to poważna sprawa, dobrze że udało się jednak a miarę szybko dotrzeć do lekarza. Ale miałaś wyzwanie.
    Szkoda, że w ferie nie było Ci dane odpocząć, one od tego powinny być. Niektórzy ludzie twierdzą, że lubią iść do pracy, żeby odpocząć od domu i dzieci - z tym, że oni w pracy nie mają cudzych dzieci, co najwyżej z dorosłymi się użerają :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Zupełnie inaczej jest użerać się z dorosłymi, a zupełnie inaczej z dziećmi za którymi stoją dorośli, nie zawsze życzliwi.

      Usuń
  3. Matko kochana... zdrowia zycze!

    OdpowiedzUsuń