piątek, 26 lutego 2016

POWRÓT "CÓRKI MARNOTRAWNEJ"?

A jak to inaczej zacząć? Macie szczęście, że mój tata ogląda  nas mecz Cracovii, dlatego postanowiłam zaglądnąć do Was, no i do siebie.
Dlaczego nie pisałam dalej w ferie? Bo Maluch rozchorował się bardzo, a ja zaraz za nim. I zwyczajnie, odechciało mi się wszystkiego. 
Wiecie co, ale to chyba normalne myśli, matki czy kobiety już dojrzałej, że myśli o tym jakie życie miała mając te 20-cia 25 lat. To był piękny i niezapomniany okres. Czas studiów to było coś cudownego. Teraz też jest fajnie, bywa cudownie, ale często jest - męcząco. Wszystko na to wpływa, wszystko, o czym byście nie pomyślały. A do tego mój charakter, wiecznej ofiary, kobiety, która zawsze ustąpi, nie umiem się nie przejmować, nie martwić, nie zadręczać i to mnie pozbawia energii. Czekam na zmianę pory roku, pogody i możliwość spędzania czasu na powietrzu, a nie w domu, ciągle z tymi samymi ludźmi i problemami. Mam wrażenie, że wolna przestrzeń i świeże powietrze, wiele w mojej głowie rozjaśni i poukłada. 
Za dużo tego jest bym Wam tu wszystko pisała. Musiała bym mieć jakiś szablon albo wiedzieć co Was interesuje i (powiem egoistycznie) w czym mogłybyście mnie wesprzeć. 
Może uda mi się stworzyć jakiś szablon i Wam tu nakreślić wszystko co mnie gnębi, dręczy i męczy. 
Na pewno chcę zmian i to praktycznie na każdej płaszczyźnie, ale mam świadomość, że potem mogę tęsknić do tego co było. W szkole zmiany widzę, bo przecież od września mam dostać nową (pierwszą) klasę, czyli inne dzieci, inny materiał do nauczenia i inne problemy. Ale to szkoła, a co z resztą? Na dziś to tyle. Wiem, że bardziej Wam namieszałam niż rozjaśniłam, ale postaram się to zmienić. Dobranoc ;-)